[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dokumentami.  Mam tu wstępny raport z badań pojazdu, który wylądował w Nowym Jorku. Już
pobieżne obserwacje ujawniły, że wszystkie urządzenia i instrumenty w kabinie sterowniczej nie
działają, co było zgodne z zapisem filmowym zaraz po nawiązaniu kontaktu, gdy Oinn wyłączył je w
obecności naszych obserwatorów. Kolejnym krokiem było rozebranie i zbadanie znajdujących się
tam rozmaitych urządzeń, co było powolnym zajęciem głównie dlatego, że zasady montażu i
uchwyty były nam zupełnie obce. Skonstruowano odpowiednie narzędzia, odpowiedniki śrubokrętów
czy kluczy, i udało nam się rozmontować większość urządzeń. Nie udało się natomiast ich zbadać,
gdyż nie reagowały na testy, i dopiero dalsze badania ujawniły, że wszystkie urządzenia poddane
zostały bardzo silnemu przeciążeniu energetycznemu, w wyniku którego obwody uległy spaleniu i
żadne z nich nie działa i działać nie będzie.
Obecni zareagowali na to gniewnym pomrukiem, który uciszyło dopiero pytanie Tillemana,
przewodniczącego posiedzenia:
 Czy znane są przyczyny tego stanu rzeczy?
 Owszem; dokładne przejrzenie taśmy wideo nie pozostawia wątpliwości co do tego, że gdy
zwiad po raz pierwszy wszedł do sterówki, część urządzeń była sprawna, paliły się lampki, działały
ekrany itp. Podobnie rzecz się miała, gdy zaprowadził ich tam Hes'bu, by rozbroić bombę, jak
twierdził. Po tymże  rozbrojeniu wszystkie ekrany zgasły, jasne jest więc, kto i kiedy zrobił owo
spięcie. Biorąc pod uwagę jego stałe ignorowanie naszych próśb o tłumaczenie czy schematy, widać
jasno, że celowo dąży do tego, byśmy nie byli w stanie zrozumieć i skopiować ich technologii. 
Lukoff zajrzał do notatek i kontynuował:  Następnie przeprowadziliśmy dokładne poszukiwania na
całym statku. Poza drzwiami, które otworzyły się przy pierwszym wejściu zwiadu, nie działa żadne
urządzenie i żaden mechanizm. Udało nam się jednak dojść do generatora i, jak nam się zdaje,
napędu. Oba są skonstruowane z materii przypominającej metal, acz charakteryzującej się dziwnymi
właściwościami. Nie udało nam się bowiem ani ich naciąć, ani przewiercić, ani podziałać
chemicznie. Nie możemy wziąć próbek do analizy, a jedyną rzeczą, jaką wiemy, jest to, że zródło
energii zawiera substancje radioaktywne. Jeśli ekranowanie nie zniekształca odczytów, to jest to
izotop uranu znany jako U-235. I to, proszę państwa, jest wszystko, co wiemy w chwili obecnej o
statku i technice obcych.
Wściekłą wrzawę uciszył dopiero młotek Tillemana.
 Proszę obecnych o uwagę!  ryknął przewodniczący.  Dyskusja i komentarz po ostatnim
raporcie, tak było przewidziane, ale biorąc pod uwagę niezwykłość tego, co usłyszeliśmy,
proponuję, by zmienić porządek obrad. Prosiłbym o komentarz pana Dalgaarda.
Do mównicy podszedł powoli wysoki Duńczyk i oznajmił krótko:
 Jedyne, co mam do zakomunikowania, to to, że rozmaite zakłady rozsiane po całym świecie
produkują części składowe broni obcych, dostarczane do ich antarktycznej bazy. Z tego, co wiemy, są
one zasilane przez U-235, a ich plany dostarczyli Oinn. Ostatnie meldunki od nich głoszą, że
większość izotopu zużyli na odparcie pierwszego ataku Blettr i muszą gwałtownie uzupełnić te braki.
Zamówienie opiewa na sporą ilość izotopu nadającego się do wyrobu broni nuklearnej. Jest on
obecnie w drodze do ich bazy.
Znów podniosła się wrzawa i znów Tilleman uciszał zebranych.
 Proszę o spokój, przedyskutujemy sytuację po wysłuchaniu wszystkich raportów. Kolejnym
mówcą będzie doktor Heiserman z Sekcji Analiz Broni Oinn.
Doktor Heiserman wdrapał się na mównicę, nie wyciągając rąk z kieszeni nieco wymiętej
marynarki.
 Nie przyniosłem raportu, bo nie ma o czym pisać  wyjaśnił zwięzle.  Uzyskaliśmy próbki
wszystkich wyrobów produkowanych na zamówienie Oinn i przyznaję, że wszystko do siebie idealnie
pasuje. Na oko mamy replikę ich działa. Nie jest ona jednak sprawna, gdyż brak nam całej
elektroniki, która nie jest produkowana nigdzie na Ziemi. Należy więc założyć, że mają ich zapas,
który montują do gotowych urządzeń. Mówiąc więc krótko, mamy do dyspozycji cholernie
kosztowny kawałek złomu...
W tym momencie ktoś zbliżył się do Roberta i spytał cicho:
 Pułkownik Hayward?
Rob odwrócił się  za nim siedział młody porucznik, który dodał wyjaśniająco:
 Jest pan proszony do centrum łączności. Poprowadzę pana.
Dotarcie do centrum łączności okazało się przejściem przez trzy niezależne kordony
uzbrojonych i bardzo dokładnych strażników. Za każdym razem dokładnie oglądano przepustki i
sprawdzano na terminalach, czy przypadkiem nie są fałszywe. Nie były i w końcu dotarli do sekcji
szyfrów.
 Raczej rzadko spotyka się wiadomość oznaczoną najwyższym stopniem utajnienia,
przeznaczoną dla pułkownika. Ale tak jest w tym wypadku  powitał ich oficer dyżurny. 
Wyjdziemy, a pan wprowadzi swój kod. Potem proszę skasować wiadomość.
Rob odczekał, aż drzwi się zamknęły, wprowadził swój kod i odczytał na ekranie komputera:
NATYCHMIAST PRZYBY DO WASZYNGTONU. PODJTO DECYZJE.
BEZZWAOCZNA AKCJA ZBROJNA.
BENNINGTON
13
Plan bitwy
W pokoju były cztery osoby  Rob znał generała Beltine'a, ale obaj Rosjanie byli dlań zagadką. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl