[ Pobierz całość w formacie PDF ]
brzegu, ale stojąc tutaj, miała wrażenie, jakby była jedyną osobą na świecie.
Czyjaś dłoń dotknęła jej pleców i przesunęła się na brzuch.
- Podoba ci się mój dom? - zapytał Anton z ustami tuż przy jej uchu.
- Podoba" to za mało powiedziane. Tu jest jak w raju. - A raczej mogło-
by być, w innych okolicznościach, pomyślała.
Willa była piękna. Mieściła pięć sypialni, trzy saloniki, gabinet oraz
okrągły elegancki hol z marmurowymi schodami. Nie była zbyt wielka, ale w
piwnicy zmieściła się siłownia i pokój gier, a fantastyczne tarasowate ogrody
otaczały basen, zbudowany tak, by sprawiał wrażenie, że stapia się z zielenią.
Czteroosobowa służba chodziła jak w zegarku, a grupa ogrodników utrzymy-
wała ogrody w doskonałym stanie. Było tu wszystko.
- To dobrze. A co chciałabyś robić dzisiaj?
S
R
- Obejrzę okolicę i popływam w morzu. - Obróciła się w jego ramionach,
opierając dłonie na jego piersi. - Do tej pory widziałam tylko przystań, dom i
sypialniÄ™.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - uśmiechnął się.
W pół godziny pózniej jechali otwartym dżipem po wąskiej drodze. An-
ton miał na sobie tylko obszarpane szorty z obciętych dżinsów. Emily na jego
nalegania nałożyła czapeczkę z daszkiem. Dżip ze zgrzytem hamulców za-
trzymał się przy przystani.
- Najpierw zapraszam cię na najlepszą kawę na świecie. Tylko nie mów
gosposi, że tak powiedziałem - zaśmiał się, odsuwając jej krzesło przy chwiej-
nym stoliku stojącym przed niedużą kawiarenką.
Właściciel natychmiast wyłonił się ze środka i niedzwiedzim uściskiem
przywitał Antona, który powiedział do niego coś po grecku i przedstawił mu
Emily. Najwyrazniej czuł się tu jak u siebie w domu. Podano im kawę oraz
małe słodkie ciasteczka.
W krótkim czasie obok nich przedefilowała chyba cała wioska. Anton
przedstawiał żonę wszystkim, młodym i starym. Takiego go jeszcze nie wi-
działa: śmiał się, rozmawiał ze wszystkimi i wydawał się zupełnie rozluzniony.
- Chodz! - wyciągnął do niej rękę. - Czas pozwiedzać okolicę.
Przez cały dzień jezdzili po wyspie, która w gruncie rzeczy nie była duża.
Na obiad zjedli chleb i ser w chacie pasterza kóz, którego Anton znał, a popo-
łudnie spędzili na odludnej plaży. Anton zdjął szorty i zupełnie nagi przekonał
Emily, by również się rozebrała. Pływali, śmiali się i Emily odkryła, że można
się kochać również w morzu. O zachodzie słońca wrócili do willi. Emily trochę
się opaliła i całe ciało miała pokryte piaskiem, Anton wydawał się jeszcze bar-
dziej śniady i w lepszej formie niż kiedykolwiek przedtem. Wzięli razem
S
R
prysznic, zjedli kolację na werandzie i wcześnie poszli do łóżka.
To był miesiąc miodowy, na jaki Emily miała nadzieję i choć wiedziała,
że to wszystko jest udawane, porzuciła wszelkie zahamowania i cieszyła się
każdą chwilą. Była pewna, że nigdy nie pokocha żadnego innego mężczyzny
tak jak Antona i postanowiła na razie odsunąć od siebie wszystkie negatywne
myśli.
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
- Jak chciałabyś spędzić ostatni dzień? - zapytał Anton.
Emily, która siedziała na werandzie z kubkiem kawy w rękach, wpatrując
się w ogród i morze, obróciła głowę.
- Pomyślałam, że może popływam sobie w basenie, a potem się spakuję.
Ubrana w bikini w cielistym kolorze i sarong związany w luzny węzeł
powyżej piersi wyglądała olśniewająco; zdawało się, że promienieje we-
wnętrznym blaskiem i patrząc na nią, Anton znów poczuł podniecenie, choć
nie tak dawno byli razem pod prysznicem. Pomyślał, że tydzień spędzony na
wyspie w jej towarzystwie był najlepszy w całym jego życiu.
- Pójdę chyba zarezerwować miejsca na lot.
Pogrążony w kontemplacji jej ciała z trudem zebrał myśli i odpowiedział:
- Nie ma takiej potrzeby, już się tym zająłem. Jutro rano helikopter za-
bierze nas do Aten, a tam już czeka mój odrzutowiec.
Emily spojrzała na niego z zaskoczeniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]