[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ją odepchnął. Chciała podejść do niego i od razu mu wybaczyć, ale on gdzieś
przepadł. Chwilę pózniej zobaczyła, jak wchodził z matką za purpurową
draperię. Nie zamierzała podsłuchiwać, ale potem uznała, że powinna
wiedzieć, o czym rozmawiają. Podeszła więc dyskretnie do draperii,
nasłuchując uważnie.
Zajrzała za zasłonę. Widok matki tłumaczącej się przed Steve'em sprawił
jej satysfakcję.
Pani Rockwell spojrzała karcąco na syna.
Możesz mnie potępiać, ale to nie zmienia faktów.
Steve przejechał ręką po włosach i Amber natychmiast zapragnęła ukoić
jego ból.
Mam dosyć twojej ingerencji w moje życie. Daj mi spokój. Nie
zamierzam cię dłużej słuchać.
Wiem, dlaczego wyciągnąłeś tę dziwaczkę z rynsztoka i ożeniłeś się z
nią syknęła, gdy spostrzegła Amber.
Nic nie wiesz. Wynoś się z mojego życia. Steve znów podniósł głos.
Georgia Rockwell ponownie obrzuciła Amber jadowitym spojrzeniem.
Jedynym powodem, dla którego ożeniłeś się z tą wywłoką, była
potrzeba spłodzenia dziedzica. Chcesz zgarnąć spadek po babci, prawda? A ta
głupia gęś dała się nabrać na czułe słówka. Albo może poleciała na twoje
pieniądze? Popatrzyła triumfalnie na Amber.
Amber aż zatoczyła się pod ciężarem takiego oskarżenia. Steve nie
potrzebował spadkobiercy. Na początku znajomości i małżeństwa nie
wspominał w ogóle o dzieciach. Co więcej, to ona przestała brać środki
antykoncepcyjne, gdy Steve stał się bardziej czuły i przystępny. Nagle do jej
96
RS
umysłu dotarły fakty, które napełniły ją przerażeniem. Przypomniała sobie, jak
Steve potrząsnął głową, gdy babcia pytała o dziecko, a potem jego prośba, by
odstawiła pigułki.
Boże, nie! To nie może być prawda. Zmienił się, bo zaczął odczuwać w
stosunku do niej coś więcej niż fizyczne pożądanie. To nie była żadna
sztuczka, żeby skłonić ją do urodzenia dziecka, dziedzica fortuny Rockwellów.
Skąd wiesz?
Te dwa słowa wypowiedziane przez człowieka, którego kochała nad
życie, złamały ją do reszty. Instynktownie położyła dłonie na brzuchu i ruszyła
do wyjścia. Gdy była już na zewnątrz, oparła się o ścianę i usiłowała stłumić
łkanie. Chwytała głęboko powietrze, by uspokoić narastającą panikę. Bała się,
że zaszkodzi dziecku.
Muszę wracać do domu, pomyślała, zatrzymując przejeżdżającą
taksówkę. Ale jej dom nie był już w Brisbane. Chciała opuścić miasto i wrócić
do swojej przyczepy, jedynego schronienia, w którym zawsze czuła się
bezpieczna.
Czy pani dobrze się czuje? zapytał taksówkarz, przyglądając się jej z
niepokojem.
Potwierdziła skinieniem głowy, wiedząc, że nic już nie będzie takie, jak
dawniej.
Steve otworzył drzwi frontowe przy pomocy autopilota. W duszy czuł
głęboki ból. Tęsknił za ramionami Amber i ich kojącym wpływem, którego
potrzebował po wieczornej konfrontacji z matką. Wprawdzie od dawna
pogardzał matką, ale dopiero teraz poznał całą głębię jej zła. W jakiś sposób
dowiedziała się o jego prawdziwych motywach zawarcia małżeństwa z Amber,
a on je bezwiednie potwierdził.
97
RS
Kochanie, już wróciłem! zawołał, dziwiąc się panującym wokół
ciemnościom. Gdy szedł po omacku zapalić światło, zahaczył nogą o jakiś
przedmiot, którego z pewnością nie powinno tu być.
Przeklinając po cichu, włączył światło. Poszukał wzrokiem przedmiotu, o
który się potknął, i zobaczył dwie duże walizki.
Amber, co się stało? zawołał, czując narastający niepokój.
Jak w tym wyglądam? rozległ się jej głos.
Spojrzał w stronę schodów. Amber schodziła powoli ze schodów, ubrana
w obcisłą, niezwykle elegancką, czarną suknię.
Prezentowała się wspaniale. W ostatnich tygodniach nieco przytyła, ale to
tylko dodawało jej uroku.
Piękna sukienka. Na jaką to okazję?
Zignorowała go. Przeszła przez pokój ze spuszczonymi oczami.
Odchodzę powiedziała.
%7łeby zostać modelką? zażartował, ale gdy Amber chwyciła walizki,
zrozumiał, że to nie zabawa. Chciał jej dotknąć, ale nie miał odwagi. Nigdy jej
nie widział w takim stanie.
%7łyczę ci dużo szczęścia powiedziała z goryczą. W końcu zwróciła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]