[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu włosy z czoła. Twoi rodzice są tutaj?
Poszli do domu. Josh powiedział, że pani mnie odwiezie.
Mogę ci w czymś pomóc, Liv? Curtis przykucnął obok niej.
Porozum się z rodzicami Matta, dobrze? poprosiła. Powiedz, żeby przyjechali do
szpitala. I uspokój ich, że obrażenia chłopca nie są poważne, a w każdym razie nie zagrażają
jego życiu.
Załatwione. Dam znać na posterunek, a oni już wszystko załatwią.
Adam badał Josha. Puls był wolny, ale silny i równomierny. Modlił się w duchu, żeby to
nie było nic grozniejszego niż wstrząśnienie mózgu. Zacisnął zęby. Zauważył ciemniejący
siniak na wysokości pasa. Najwyrazniej Josh uderzył się o metalową ramę batutu.
Karetka już jest, panie doktorze oznajmił Curtis.
Zwietnie, zabierzcie tych chłopców. Adam porozumiał się z oddziałem ratunkowym.
Był spokojniejszy, wiedząc, że Stuart na nich czeka.
Tatusiu... usłyszał nagle słaby głos Josha.
Ejże, kolego, obudziłeś się. Adam odetchnął z ulgą. Mama też tu jest.
Co się stało? Chłopiec zamrugał powiekami.
Skakałeś z Mattem na batucie. Uderzyliście się głowami. Przypominasz sobie?
Chyba tak...
Dzielny chłopak.
Zabierzesz mnie do domu?
Nie teraz. Najpierw pojedziemy do szpitala, żeby doktor McGregor cię zbadał.
Pojadę z tobą karetką, kochanie. Liv ścisnęła rękę syna.
Co mi się stało? spytał Josh.
Nic takiego. Adam starał się nadać swemu głosowi jak najspokojniejsze brzmienie.
Zrobimy prześwietlenie i zajmiemy się tobą.
Nie o to mi chodzi. Oczy Josha rozszerzyły się ze strachu. Dlaczego nie czuję nóg?
Adam zerknął na Liv. Serce jej zamarło. W ułamku sekundy zorientowała się, że stało się
coś złego. Coś bardzo, bardzo złego.
ROZDZIAA DZIEWITY
Dzięki, że przyszłaś, mamo. Liv ściskała mocno dłoń Mary. Siedziały w korytarzu,
czekając na wiadomości.
Wszystko będzie dobrze, kochanie pocieszyła ją matka.
Nie wiadomo. Adama wciąż nie ma. Liv głos się łamał.
Jakie badania mu zrobią? spytała Mary.
Chyba kompleksowe prześwietlenie i tomografię komputerową głowy rzekła Liv,
drżąc ze zdenerwowania. Mogło nastąpić porażenie kończyn dolnych...
Och, dziecko, nie myśl tak pesymistycznie przekonywała Mary. Josh jest zdrowym
chłopcem.
Tak, ale musimy liczyć się z taką ewentualnością.
W oczach Liv pojawiły się łzy.
Nie należy martwić się na zapas, to moje motto powiedziała Mary, wyjmując
chusteczki. Wytrzyj nos i oczy, Olivio. Josh nie chciałby widzieć swojej mamy w takim
stanie.
Nie chlipnęła Liv.
No to zróbmy sobie herbatę. Przynajmniej czymś się zajmiemy. Mary wstała i
podeszła do automatu.
Mogłybyśmy pójść do dyżurki, byłoby wygodniej zaproponowała Liv.
Daj spokój. Siądzmy przy stoliku. Skierowały się do pomieszczenia dla
odwiedzających. Ty i Adam poradzicie sobie dodała ze spokojem w parę minut pózniej.
Cokolwiek by się stało.
Ale nie razem, jak na rodziców przystało, pomyślała Liv.
Jak, mamo? Adam mieszka w Sydney, a ja tu...
Czy wy w ogóle ze sobą nie rozmawialiście?
Trochę rozmawialiśmy i myślałam, że jakoś posuwamy się do przodu odparła Liv.
Gdybyśmy poprzestali na rozmowie, być może nasza sytuacja nie byłaby teraz taka niejasna,
dodała w duchu. Nie sądzę, żeby były szanse na pogodzenie się.
%7ładnych? Adam wydawał się dziś rano w takim dobrym nastroju zauważyła Mary.
Ale to było rano, pomyślała Liv. Teraz wszystko się zmieniło.
Wciąż jest rozżalony, mamo westchnęła. I wciąż się wzajemnie oskarżamy.
Czy ci dzisiejsi młodzi ludzie nie znają słowa wybaczenie ? Mary westchnęła. Na litość
boską! Adam i Liv powinni razem wychowywać syna, a nie mieszkać z dala od siebie. Może
czas, by ona porozmawiała z Adamem jak matka.
O, jest Adam! Liv zerwała się na równe nogi. Ale miał tak poważną minę, że
zmartwiała. Co z nim? zawołała.
Wszystko w porządku, Liwy. Adam wziął ją w ramiona. Będzie dobrze z naszym
synem.
Dzięki Bogu szepnęła, tuląc się do niego. Obserwując Liv i jej byłego męża, Mary
poczuła, że ogarnia ją wzruszenie. Sięgnęła po chusteczkę. Jak tych dwoje może uważać, że z
ich małżeństwa nic nie pozostało? Może powinna zacząć modlić się o cud. Uśmiechnęła się
do siebie i sięgnęła po torebkę.
Mary, nie odchodz! Adam wziął ją za rękę. Zostań z nami.
Jakie są rokowania? spytała Liv. I kiedy będziemy mogli zobaczyć Josha?
Jak najlepsze zapewnił ją. A zobaczymy go już niebawem. Teraz Stuart chciałby
nam wyjaśnić parę spraw. Zaprasza nas do swego gabinetu. Ciebie oczywiście też, Mary.
Wejdzcie, proszę. Stuart czekał już na nich w gabinecie. Przygotowałem drobny
poczęstunek. Należy nam się po takim popołudniu. Mógłbym cię prosić, żebyś nalała kawę?
zwrócił się do Liv. Na pewno zrobisz to lepiej ode mnie.
Liv uśmiechnęła się. Pogoda ducha i elegancja Stuarta działały na wszystkich kojąco.
A teraz porozmawiajmy o naszym Joshu zaczął Stuart, gdy usiedli, posilając się
kanapkami i kawą.
Co się właściwie stało, Stu? spytała Liv.
Moim zdaniem, a Adam podziela tę opinię, nastąpiło chwilowe porażenie
spowodowane szarpnięciem w chwili uderzenia o metalowy brzeg batutu. Nie chcę wdawać
się w szczegóły medyczne, ale na skutek tego nastąpił ucisk na nerwy. Z czasem wszystko
wróci do normy.
Ile to potrwa? Liv wpatrywała się w napięciu w Stuarta.
Nie martw się pocieszył ją. Josh już odzyskuje czucie w nogach.
Nie będzie jakichś trwałych uszkodzeń?
Raczej nie, ale Adam będzie nad tym czuwał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]