[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ona jadła mięso psa, przypuszczam, że byłbym ją zabił.
Przełożyła Zofia Ernst owa
Pośrednik
(II mtdlołort)
Wchodząc schodami pałacu Antonio, majordo- mus, uprzedził mnie; Nie łudz się,
że zarobisz dużo na księżnej, bo skąpa jest niewiarygodnie.-. od czasu jak umarł jej
mąż, ogarnęła ją mania zajmowania się administracją i nie daje już zarobić nikomu.
Przecież nie jest stara.
Ona? Stara? Jest młoda i śliczna. Będzie miała może dwadzieścia pięć lat, a
może i mniej wygląda jak anioł... tak, tak, pozory mylą
No cóż odpowiedziałem może nawet być diabłem, ale ja chcę tylko to, co mi
się należy... jestem pośrednikiem, księżna ma mieszkanie, które chce sprzedać, ja je
sprzedaję, biorę procent 1 rączki całuję.
Ho, ho, to nie takie proste, wymagluje cię do siódmych potów, poczekaj, pójdę ją
uprzedzić.
Zostawił mnie w przedpokoju i poszedł zawiadomić księżnę, którą, jak gdyby była
mężczyzną, nazywał ekscelencją. Czekałem dłuższy czas w tym lodowato zimnym
przedpokoju, typowym dla starego pałacu, ze ścianami pokrytymi arrasami
I z freskami na suficie. Antonio zjawił się wreszcie przynosząc wiadomość, że jej
ekscelencja czeka na mnie. Przeszliśmy przez amfiladę salonów, a potem w salonie
większym od pozostałych, w niszy jednego z okien, zobaczyłem ją siedzącą za
biurkiem,, zajętą pisaniem. Antonio zbliżył się do niej z szacunkiem, mówiąc: Eks-
celencjo, oto pan Proietti. Zbliżcie się, Proietti odpowiedziała nie unosząc oczu.
Kiedy znalazłem się- koło niej, mogłem srę jej przyjrzeć" swobodnie i od razu
musiałem przyznać, że Antonio nie przesadził porównując ją do anioła. Miała twarz
subtelną, białą, delikatną, miłą, czarne włosy i wspaniałe, długie czarne rzęsy, które
rzucały cień na policzki. Nos, nieco zadarty, był szczupły, przezroczysty,
przyzwyczajony jak gdyby do wąchania wyłącznie perfum. Usta miała drobne, z górną
wargą wydatniejszą, podobne do róży. Zacząłem przyglądać się jej osobie: '"ubrana
była na czarno, w obcisłym żakiecie, biodra i piersi miała szerokie, a talię jak osa, tak
że można ją było objąć dwiema rękami'.. Pisała: ręka była biała, szczupła, wytworna, z
diamentem na palcu wskazującym. Podniosła na mnie oczy i spostrzegłem, że były
cudowne: ogromne, ciemne, aksamitne i łzawe zarazem. No, to cóż, Proietti po-
wiedziała chodzmy obejrzeć to mieszkanie.
Głos miała ciepły, łagodny. Tak, proszę księżnej wyjąkałem.
Chodzcie tędy, Proietti powiedziała biorąc duży żelazny klucz.
Przeszliśmy z powrotem przez te wszystkie salcmy, w przedpokoju powiedziała do
Antonia, nadbiegającego, by otworzyć jej drzwi: Antonio, powiedzcie tym tam, w
kotłowni, żeby me dorzucali wo-ęcej węgla... można się tu udusić z gorąca.
'Zdziwiłem się, w przedpokoju bowiem i we wszystkich innych pokojach panował
mróz. Poszliśmy schodami, ona przodem, ja za mą, i podczas gdy szła przede mną,
.mogłem zauważyć, że była też zbudowana wspaniale: wysoka, szczupła, nogi proste,
a to czarne ubranie uwydatniak> białość karku i nąk. Przeszliśmy dwie kondygnacje
schodów, a potem jeszcze dwie kondygnacje schodami służbowymi i wreszcie w głębi
jakiegoś strychu znalezliśmy kręte żelazne schodki, które prowadziły do tego
mieszkania. ZaczÄ™ia siÄ™ wspinać Å„a te schodki, a ja trzymaÅ‚em oczy «czone,
wiedziałem .bowiem, że mógłbym zobaczyć jej nogi, a nie chciałem, szanowałem ją
juz $ak -kobietę, którą f się kocha. Weszliśmy do mieszkania złożonego, jak *się od
razu zorientowałem, z dwóch dużych pomieszczeń z podłogą kafelkową i oknami
mansardowymi, otwierającymi się w górze, pod sufitem. Trzeci pokoik, okrągły, wy-
krojony z wykuszu, wychodził oszklonymi drzwiami na balkon z poręczą, zawieszony
nad wielkim dachem z brunatnej dachówki. Otworzyła oszklone drzwi i wyszła na
balkon mówiąc: Chodzcie, Proietti, popatrzcie, co za panorama. Rzeczywiście,
widok był piękny: z tego balkonu widać było cały Rzym, z daehami, kopułami,
dzwonni
cami. Dzień był pogodny i w głębi błękitnego nieba. między jednym dachem a drugim,
można też było dojrzeć kulę na Zwiętym Piotrze. Patrzyłem oszołomiony na
panoramę, ale w rzeczywistości prawie jej nie widziałem i myślałem tylko o księżnej
jak o czymś, co mnie dręczyło i czego nie mogłem zapomnieć. Ona tymczasem
weszła z. powrotem, a ja odwróciłem się i zapytałem mechanicznie: A reszta
urządzeń?
Mówicie o łazience?... Proszę. Podeszła do małych drzwiczek, których
przedtem nie zauważyłem, i pokazała mi pokoik bez okna, niski*; prostokątny, w
którym urządziła łazienkę.. Na pierwszy rzut oka mogłem się zorientować, że
porcelany były tandetne, takie jak w blokach mieszkalnych na peryferiach. Zamknęła
drzwiczki łazienki i stanąwszy na środku pokoju, z rękoma w kieszeniach żakietu,
zapytała: No ł cóż, Proietti, jak sądzicie, ile możemy zażądać?
Tak byłem zaabsorbowany jej urodą i tak podniecony faktem, że znajduję się z nią
sam na tym poddaszu, iż przez chwilę nic. nie odpowiedziałem przyglądając się jej.
Możliwe, że zdała sobie sprawę z tego, co się działo w mojej głowie, bo tupiąc drobną,
nerwową nogą, dodała: Czy można wiedzieć, o czym myślicie?
Odpowiedziałem pośpiesznie: Obliczałem.* trzy izby... ale nie ma windy, i kto
kupuje, będzie musiał przeprowadzić roboty... powiedzmy, trzy i pół miliona. Ależ,
Proietti! krzyknęła, natychmiast
- podnosząc głos. Proietti, ja chciałam zażądać siedem milionów!
Klnę się na wszystko: w pierwszej chwili zupeł- I ' nie zgłupiałem. To połączenie urody
ł interesowności było rozbrajające. Wyjąkałem wreszcie:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]