[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przewodnikiem, który zaraz obrócił się w stronę przybyszów.
%7łegnajcie mili goście powiedział i odszedł wolnym krokiem.
Co chcielibyście jeszcze zobaczyć? spytał nowoprzybyły. Czy też już zdecy-
dowaliście się zostać obywatelami Miasta Szczęścia? Jeśli tak, to pójdziemy teraz do labora-
torium. Kuracja będzie trwała krótko. Już niedługo osiągniecie pełny ideał.
Co? ryknął Olney. Mamy stać się tacy jak wy?
A czyż nie było to waszym marzeniem?
Olney runął w stronę człowieka w białej szacie i uderzył go pięścią w twarz. Bezwładne
ciało upadło na ziemię.
Olney, co pan zrobił?
Uciekajmy stąd!!
Nagle ujrzeli pod ścianą budynku przelewający się z miejsca na miejsce niewyrazny
kształt. Gray przetarł mocno oczy, ale nic to nie pomogło. Kształt zaczął wirować, nie mogli
oderwać od niego wzroku i chwyciły ich nagłe zawroty głowy.
W pewnym momencie poczuli jak unoszą się gdzieś wysoko w górę, a jednocześnie do-
jrzeli stojące przy ścianie budynku własne ciała. Naraz ciała zniknęły i otoczyła ich nieprze-
nikniona ciemność.
ROZDZIAA III
KREATOR
POZA CZASEM I PRZESTRZENI
Inspektor ocknął się w mrocznym pomieszczeniu. Przetarł lekko załzawione oczy i
ujrzał kilka siedzących obok postaci. Uważnie przyjrzał się mężczyznie opierającemu się o
przeciwległą ścianę.
Aubrey? To pan kapitanie?
Lansdale! Inspektor Lansdale! Skąd się pan tu wziął? Gdzie my w ogóle jesteśmy?
Pomieszczenie zaczął wypełniać blask padający wprost ze stropu. Mlecznobiałe światło
odkryło przed ich oczyma twarze pozostałych mężczyzn.
Kenneth! Kurwa mać, przecież on zginął!
Jednak nie, kapitanie Aubrey. Znów się spotykamy.
Profesor Gray wstał i rozejrzał się po wnętrzu.
Panowie, nie wiem jak wy, ale my z profesorem Olneyem przeżyliśmy dziwną wizję.
Nie mam pojęcia...
Nikt z nas nie ma chyba pojęcia przerwał mu Aubrey. A może się mylę?
Odpowiedziało mu milczenie.
Szatan jest wszędzie szepnął Kansky. To on nami kieruje.
Nagle tuż przed nimi zmaterializowała się postać mężczyzny w białym obcisłym
kombinezonie.
Witam was powiedział przybyły. I od razu proszę, abyście się niczemu nie
dziwili. Zresztą sądząc po waszych przeżyciach nie powinniście się już niczemu dziwić.
Kim pan jest? spytał cicho Gray.
Mężczyzna uśmiechnął się.
To co widzicie to tylko fantom. Myślę, że przyjemniej będzie wam się rozmawiało z
kimś o wyglądzie człowieka. Ja sam nie mam żadnej postaci, a w każdym razie nie taką jaką
wy moglibyście dostrzec.
W takim razie czym jesteś?
Najprościej mnie nazwać Kreatorem. To ja stworzyłem cały otaczający was świat.
Jesteście teraz w miejscu znajdującym się poza czasem i przestrzenią w waszym rozumieniu
tych słów. Jednocześnie przebywacie tutaj i w tych światach, z których przybyliście. Ale tam
czas mężczyzna zawiesił głos jakby szukając słowa stanął, tak można to w ten sposób
określić: stanął.
Czy... czy wrócimy tam?
To zależy tylko od was.
Aubrey wstał i zaczął przechadzać się wzdłuż ścian.
To wszystko jest za bardzo skomplikowane jak dla mnie. Nic nie rozumiem.
Nie ty jeden, zapewne odrzekła postać. Wplątaliście siebie samych i cały świat
w bardzo niebezpieczną grę. Ale jeszcze jest czas na to, aby wszystko uporządkować.
To znaczy? spytał inspektor. Wyjaśnij nam o co tu w ogóle chodzi. Wracałem
z bazy, a potem znalazłem się w jakimś przerażającym świecie zmarłych ludzi. To było
potworne. I teraz nagle jestem tutaj. Nadal nic nie rozumiem.
To bardzo proste. Wysadziłeś w powietrze labirynt, prawda?
Tak.
I w tym momencie świat, jeden jedyny świat, podzielił się na kilka światów. Kapitan
Aubrey marzył o tym, że labirynt pozwoli stworzyć ludzkości galaktyczne imperium, a on
będzie dowódcą floty kosmicznej, tak też się stało. Ale chyba pointa nie była taka jaką sobie
wymarzyłeś?
Aubrey skinął głową.
Kenneth sądził, że labirynt pozwoli na kontrolę ludzkich umysłów, pragnął władzy,
ale zakończenie też było smutne. Kansky spodziewał się wypełznięcia Szatana i trafił do
świata rządzonego przez Jego sługi, Olney i Gray stworzyli sobie wizję doskonałego społe-
czeństwa, ale chyba nie spełniło ono waszych marzeń?
A ja? spytał inspektor. Nigdy nie pragnąłem znalezć się wśród trupów.
A Kathleen? Ona nie żyła, a dzięki labiryntowi chciałeś ją mieć z powrotem. Zwiat,
do którego trafiłeś można nazwać skutkiem ubocznym twych marzeń.
I co teraz? spytał Gray. Co teraz zrobimy?
Na razie jestem wam winien wyjaśnienie dotyczące mojej roli w tym wszystkim. To
[ Pobierz całość w formacie PDF ]