[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdy wszystkie talerze i sztućce zapakowano z powrotem do furgonetki, poszła pożegnać
się z gospodarzami.
- Jest pani urocza - oznajmiła gospodyni.
- I piekielnie utalentowana - dodał jej mąż.
- W dodatku ma pani świetny gust. Wystarczy spojrzeć na jej męża - ciągnęła
kobieta, jakby Patrick był niewidoczny.
Przy ostatnich słowach Darcy speszyła się.
- Nie jesteśmy małżeństwem - sprostowała.
- Ale monsieur bardzo pani pragnie. Widać po tym, jak na panią patrzy - stwierdził
gospodarz.
- Pani tak samo patrzy na niego - dodała kobieta.
Darcy przeraziła się.
- Pożądanie to nie wszystko - powiedziała.
No tak, pomyślał Patrick; nie ma na co liczyć.
- Wybierz się ze mną dzisiaj na bal - szepnął, kiedy zbliżali się do hotelu.
Spojrzała na niego zaskoczona.
- Nie mogę.
Skinął głową.
- Bo czeka cię jeszcze mnóstwo pracy?
- Nie, jestem wolna, ale... - Wskazała na swój strój.
- Zmiało możesz tak iść - odrzekł. - Muszę cię jednak ostrzec: będzie dużo ludzi.
- Między innymi Angelise? Rozmawiałam dziś z Carą - wyjaśniła, widząc
zdziwienie w jego oczach. - Mówiła, że Angelise jest w Paryżu.
Cara zadzwoniła do Darcy, nie do niego? Dlaczego?
- Angelise często bywa w Paryżu. Dużo podróżuje.
- Ona liczy, że się z nią ożenisz.
- Przyjaznimy się.
R
L
T
- Wiele kobiet, które tu widziałam, chętnie przyjęłoby twoje oświadczyny. Są takie
jak ty.
O co jej, do diabła, chodzi? %7łe ona porusza się na wózku? %7łe ma niższą pozycję
społeczną? Mówiła mu przed jego wyjazdem, że powinien się ożenić. I jasno dała do
zrozumienia, że jej małżeństwo nie interesuje. A więc...
- Dziś wieczorem będę tańczyć z tobą - oznajmił głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Jej ostatnie godziny w Paryżu spędzą razem.
- Doskonale.
Skup się, przykazała sobie. Musisz udowodnić Patrickowi, że jesteś kobietą
samodzielną i niezależną, która świetnie sobie radzi w życiu i już nie boi się być w
centrum uwagi. Skup się, nie możesz nawalić.
Ale miała też drugi cel, ukryty: nacieszyć się Patrickiem. Po powrocie czeka ją
ostatnie zadanie: chciała dopilnować, aby mieszkańcy Herosa zapewnili swemu
dobroczyńcy powód do dumy; aby pokazali mu, że potrafią wykorzystać szansę, jaką im
dał. Ona sama zamierzała opuścić ośrodek; wiedziała, że pozostając blisko Patricka,
nigdy nie znajdzie szczęścia.
Dziś będzie ich wieczór pożegnalny. Wjechała na wózku do sali balowej gotowa
odegrać rolę życia, a przy okazji zgromadzić jak najwięcej wspomnień.
Jakiś wewnętrzny radar natychmiast pomógł jej zlokalizować Patricka.
Stał otoczony grupką mężczyzn, ale tuż obok tłoczyło się wiele pięknych
szczupłych kobiet o idealnych fryzurach i idealnie umalowanych twarzach. Większość
miała na sobie wspaniałe kreacje odsłaniające ramiona i dekolty. Ona zaś ubrana była w
prostą czerwoną suknię pod samą szyję. Po co jej dekolt? Mały biust to nie powód do
chwały.
Przestań, skarciła się w duchu. Jesteś nową, odmienioną Darcy. Przyklej do ust
uśmiech.
W tym samym momencie, spostrzegłszy ją, Patrick uśmiechnął się przez szerokość
sali. Już nie musiała się wysilać: jej uśmiech stał się szczery. Wpatrując się w tego
wysokiego barczystego mężczyznę o ciemnych włosach i zielonych oczach,
przypomniała sobie jego pieszczoty.
R
L
T
Ruszyła przed siebie; nic by jej nie powstrzymało. Po raz pierwszy w życiu cieszy-
ła się, że nie jest szarą, anonimową postacią w tłumie. Na widok wózka goście rozsuwali
się, robiąc przejście.
Patrick wyszedł jej naprzeciw.
- Darcy, wyglądasz fantastycznie.
- Ty też. Niesamowicie seksownie. - Oblała się rumieńcem, gdy kilka stojących
najbliżej osób roześmiało się. - Przepraszam państwa. Nie potrafię ugryzć się w język.
- Nic nie szkodzi - powiedział jakiś mężczyzna. - Kim jesteś, piękna pani? Judson,
przedstaw nas.
Patrick popatrzył na Darcy; ta skinęła przyzwalająco głową.
- To jest Darcy Parrish, mistrzyni kuchni i moja cudowna przyjaciółka. Jeśli byście
kiedykolwiek chcieli zamówić profesjonalny catering...
- To tylko u mnie - dokończyła żartobliwym tonem.
- Ciekawe...
- Gdzie cię Patrick ukrywał, śliczna istoto?
- W swojej kuchni. Ale teraz już jestem wolnym strzelcem.
- W takim razie...
- Przepraszam, ale porywam ją - powiedział Patrick do grona swych znajomych. -
Obiecałaś, że ze mną zatańczysz...
Darcy ze zdziwieniem zauważyła, że Patrick ma grozną minę. Dlaczego? Przecież
było całkiem przyjemnie, nikt nie patrzył na nią ze współczuciem, rozmowa toczyła się
w lekkim, żartobliwym tonie...
- Chyba nie wprawiłam cię w zakłopotanie, mówiąc, że jesteś seksowny? - spytała,
gdy oddalili się od towarzystwa.
- Zrobiłaś mi reklamę - odparł ze śmiechem. - Wszyscy faceci będą mi zazdrościć.
Każdy z nich chciałby być na moim miejscu: z piękną dziewczyną w czerwieni, która
zdaje się nie mieć żadnych zahamowań. A co najmniej połowa chciałaby się z tobą
przespać.
- A druga połowa?
- Druga połowa? Zaciągnąć cię do łóżka.
R
L
T
Parsknęła śmiechem.
- Jeśli twoi przyjaciele tylko seks mają w głowie, to jak sobie radzą w pracy?
- Nie mam pojęcia. To palanty. Nawet na nich nie patrz. - Uśmiechnął się pod
nosem.
- Ja? Na nich? A po co? - Skoro mogę na ciebie, ale tego nie powiedziała na głos. -
Zresztą nie mam czasu na nikogo patrzeć, bo idziemy tańczyć.
- No właśnie.
- Nie będzie ci przeszkadzał mój wózek?
- Chyba żartujesz! Chcę z tobą zatańczyć, a ty poruszasz się na wózku, więc... Jeśli
już, to raczej tobie może przeszkadzać moja niezdarność. Ty potrafisz tańczyć, a ja mam
dwie lewe nogi.
- Nie martw się. Będę się z tobą łagodnie obchodzić.
- Super. Liczę na podpowiedzi i wskazówki. Wcześniej obejrzałem w sieci kilka
tańców par... mieszanych.
- Czyli wszystko wiesz.
- W teorii, nie w praktyce - mruknął.
Okazało się, że albo Patrick jest bystrym uczniem, albo bardzo uważnie oglądał
tańce w sieci. Miał wyćwiczone ciało, czuł rytm. Kiedy rozległa się muzyka, wziął Darcy
za rękę i nagle wszystko samo się ułożyło.
Ona obróciła się w prawo, on w lewo. Był jej cieniem, jej drugą połową, jej
lustrzanym odbiciem. Zetknęli się, potem rozdzielili i znów do siebie wrócili.
Wirowali na parkiecie. W pewnym momencie Darcy uświadomiła sobie, że ludzie
im się przyglądają. Nie przejmowała się tym. Patrzyła na Patricka, on na nią.
Wziął ją za rękę, obrócił trzy razy, potem szybkim płynnym ruchem przyciągnął do
siebie. Podjechała bliżej i przycisnąwszy dłoń do jego piersi, odepchnęła się.
Odjeżdżając, zmysłowym ruchem zaczęła przywoływać go do siebie. Podbiegł, opadł na
kolano i pochwycił ją w ramiona, akurat gdy utwór dobiegł końca.
Rozległy się głośne oklaski. Darcy oddychała ciężko. Wpatrywała się w Patricka,
nie w zgromadzonych wokół gości. Podniósł się. Włosy opadały mu na czoło.
- Wynośmy się stąd - szepnął.
R
L
T
Skinęła głową.
- Fantastyczny taniec! - zawołał któryś z gości.
- Piękny - dodał inny.
- Czysty seks bez seksu - wtrącił ktoś trzeci.
- Ej, kochani, ukłońcie się zachwyconej publiczności!
Patrick spojrzał pytająco na Darcy. Uśmiechnęła się.
- Bardzo dziękujemy - powiedziała do widzów.
Patrick ujął ją za rękę, wykonał wózkiem jeszcze jeden obrót i skinął przyjaciołom
na pożegnanie.
- Nie zabieraj jej nam! - odezwał się jakiś głos.
- Przykro mi, ale Kopciuszek musi odpocząć.
Kątem oka Darcy spostrzegła Angelise, która obserwowała ich z odległości.
Po chwili znalezli się pod ciemnym rozgwieżdżonym niebem.
- To było niesamowite - westchnęła Darcy, rozglądając się po ogrodzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl