[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bije jej teraz albo nie będzie jej bił w przyszłości? Nief A gdybyś przysiągł,
popełniłbyś krzywoprzysięstwo.
__ Dade, nie mogę dyskutować z tobą na
takiej płaszczyznie.
 Och, w porządku. Wyjaśniliśmy Już wszystko. A to, co mam zamiar
zrobić, nie podlega żadnej dyskusji.
 Mimo to. uważam...
Dade przespacerował się tam i z powrotem wzdłuż biurka.
 Posłuchaj, synu. Powiedz mi coś. Ale pamiętaj, chcę usłyszeć prawdę.
Skąd wiesz tak dużo o tej Mulatce i dlaczego tak jej bronisz?
- Widziałem ją tylko raz  odparł Howard.  W południe na ulicy.
- A więc to tak! Wpadła ci w oko i miałbyś na'nią ochotę, co? Jak przed
chwilą robiłeś o nią tyle hałasu, domyśliłem się, że chodzi ci o coś takiego.
Bałeś się, że ją przegonię z miasta, co? Wolisz, żeby została, bo miałbyś ochotę
się do niej dobrać, co?
Howard uśmiechnął się lekko.  Och, to zupełnie inna sprawa, Dade.
r Nie martw się, synu!  powiedział Dade. Przeszedł na drugą stronę biurka
i trzepnął go w plecy.  Myślałem, że będę miał pierwszą odzywkę w tej grze,
ale widzę, żeś mnie ubiegł. Tak czy inaczej, dziewczyna przeprowadzi się tylko
na drugą stronę Peachtree Street. Tam jeszcze łatwiej będziesz się mógł do niej
dobrać.
Rozległo się pukanie do drzwi, wszedł Houston Brusley i George Southard.
Zanim ktokolwiek zdążył się odezwać, zadzwonił telefon.
Dade wskazał na drzwi do sąsiedniego pokoju.
 Howard, zaprowadz ich tam i powiedz, żeby zaczekali. Muszę odebrać ten
telefon. I zamknij drzwi.
Telefon dzwonił dalej, ale Dade czekał, aż wszyscy trzej przejdą do sąsiedniego
pokoju i zamkną za sobą drzwi. Dopiero wtedy usiadł za biurkiem i podniósł
słuchawkę.
 Mówi Dade Womack  powiedział głośno.
 Tu Milo Rainey, Dade. Co tam u ciebie?
 Zwietnie, świetnie, Milo. Nie mogłoby być lepiej. A u ciebie?
 Po dawnemu, Dade. Dzwonię, żebyv.
 Najwyższy czas  rzucił ostro Dade.  Całe popołudnie czekałem na
twój telefon. Spodziewałem się go znacznie wcześniej. A ta Mulatka dotąd nie
przyszła. Czekałem na nią.
 Dade, robiłem, co mogłem, ale nie udało mi się namówić Jenny Royster
na żadne ustępstwa. Nie chce się zgodzić na nic, co jej proponuję. Zciągnąłem ją
wczoraj wieczorem do siebie do domu i dzisiaj rozmawiałem z nią przez telefon.
Zakomunikowałem jej to wszystko, coś mi powiedział, ale ona nie chce nawet
słyszeć o zmianie decyzji. Zareagowała dokładnie tak samo, kiedy jej
powiedziałem w twoim imieniu, żeby przysłała tę dziewczynę do ciebie, do
biura.
 Milo, czy ty nie masz żadnego wpływu na swoich klientów?
 Robiłem, co mogłem, Dade, ale Jenny jest uparta jak muł. Wiesz, jak to
bywa czasem z kobietami. Jeżeli im przyjdzie fantazja, robią się głuche jak pień.
 To fatalne, Milo  powiedział Dade.  Naprawdę mnie zmartwiłeś.
 Dade, daj mi kilka dni  prosił sędzia Rainey.  Jeżeli będę miał trochę
więcej czasu, żeby ją przekonać, na pewno się opamięta i zmieni zdanie. Takie
kilka dni...
 Milo, wiesz, o której jest dzisiaj zachód słońca?
 Nie... nie wiem.
 A ja wiem. O piątej trzydzieści pięć. Co do minuty.
14
Blady i wymizerowany, ze wzrokiem błędnym i twarzą zapadniętą,
kaznodzieja Clough wysiadł ze swojego zakurzonego samochodu na parkingu
kościoła i powłócząc nogami skierował się do domu Jenny Royster. Jego grana-
towe ubranie było pomięte, wypchane na kolanach i pocętkowane łupieżem,
ciemne, zwichrzone włosy opadały mu na czoło. Z całej postaci tego człowieka
biło zniechęcenie.
Kaznodzieja Clough zapakował swoją skromną garderobę i drobiazgi osobiste
do waliz i pudełek tekturowych i umieścił je w bagażniku i na tylnym siedzeniu
samochodu. Biblia
Iwruzze skorowidzom i dwudziostotomowy komplet kazuń, obrządków
ślubnych I orucjl pogrzebowych znajdowały się w większym pudlo tekturowym
na przednim wiedzeniu wozu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl