[ Pobierz całość w formacie PDF ]
RS
64
zamówiła pierwszą z brzegu zakąskę. Jako danie główne
wybrała shakshooka, które według angielskiego opisu miało
zawierać pokrojone w kawałki mięso, sos pomidorowy i
sadzone jajko na wierzchu. Clive nachylił się do Penny, żeby
pochwalić ją za wybór, bowiem shakshooka smakowało jak
hiszpański omlet z mięsem.
- To wszystko - powiedziała pośpiesznie, marząc, żeby
Hamilton wybrał danie równie sprawnie jak ona. Pragnęła
bowiem jak najszybciej wrócić do przerwanej rozmowy.
- No więc dlaczego nie mogłeś do mnie zadzwonić z Afryki? -
zaczęła, kiedy kelner oddalił się w stronę kuchni.
Clive westchnął.
- Miałem wypadek samochodowy.
- Och! Tak mi przykro. - Jej słowa zabrzmiały dość
zdawkowo i obojętnie, ale Clive nie przejął się tym i nie stracił
panowania nad sobą. - Byłeś ciężko ranny?
- Nie przypominam sobie, co się ze mną działo przez pierwsze
dwa tygodnie. Pózniej powiedziano mi, że na przemian traciłem
i odzyskiwałem przytomność. Musieli mnie przetransportować
helikopterem z Matalan do uniwersyteckiego szpitala w
Ibadanie w Nigerii. Około miesiąca leżałem na oddziale
intensywnej terapii. Miałem złamanie kości miednicy, prawego
nadgarstka, lewego barku i kilkanaście połamanych żeber, tak
więc musiałem leżeć pod aparatem tlenowym. Zanim wylizałem
się na tyle, żeby do ciebie zadzwonić...
- Naprawdę do mnie dzwoniłeś? - zapytała Penny
podniesionym ze zdziwienia głosem.
- Och! Przestań się zgrywać! Tak jak byś nie wiedziała.
- Clive, przysięgam, że...
- Pozwól mi dokończyć - uciął szorstko. - Potem będziesz się
tłumaczyć, jeśli zechcesz. Chciałbym wiedzieć, dlaczego mnie
opuściłaś, kiedy cię potrzebowałem?
- Posłuchaj, musisz mi uwierzyć... - zaczęła, ale on
zlekceważył jej uwagę.
RS
65
- Przynieśli do sali telefon. Siostra Jane trzymała mi
słuchawkę przy uchu. Słyszała rozmowę, ale to mnie nie
obchodziło. Chciałem z tobą porozmawiać. Byłem wściekły,
kiedy słuchawkę podniósł Victor.
- Victor? - powtórzyła Penny z niedowierzaniem.
- Jak możesz udawać teraz, że jesteś zdumiona? Twój chłopak
z wielką satysfakcją oświadczył mi, że razem mieszkacie.
Wyobrażasz sobie, jak się czułem? Jak mogłaś od razu rzucić się
w ramiona innemu mężczyznie po tym, co sobie obiecaliśmy
tamtej wspaniałej nocy?
- My nie mieszkaliśmy ze sobą. - Zniżyła głos, bowiem zdała
sobie sprawę, że egipscy goście siedzący przy sąsiednim stole
słyszą ich rozmowę. - Yictor jest dla mnie jak brat. Jestem
pewna, że wyciągnąłeś pochopne i błędne wnioski.
Nagle olśniła ją pewna myśl.
- Teraz sobie przypominam. Gospodyni Victora wymówiła
mu mieszkanie z powodu notorycznego nieopłacania czynszu.
Victor wydał wszystkie pożyczone pieniądze, a nie chciał prosić
ojca o pomoc. No więc pozwoliłam mu na jakiś czas zatrzymać
się u mnie i spać na wersalce w salonie. Miało tak być, dopóki
nie skończy drugiego roku medycyny.
W wyobrazni Penny zobaczyła Victora rozpartego na jej
wersalce i pochłaniającego stosy podręczników w samym
środku lata. Miała wtedy ochotę się go pozbyć, bowiem w
mieszkaniu nie starczało już dla niej miejsca. Nie miała jednak
sumienia wyrzucić biednego kolegi na bruk.
- O, tak. Teraz wszystko sobie dokładnie przypominam -
powiedziała głośno. - Victor z pewnością czuł się u mnie jak
domownik, ale nie żyliśmy ze sobą tak, jak ty to sobie
wyobrażasz. Pragnęłam znowu być sama w domu, ale nie
miałam serca go wyrzucić. Znaliśmy się od dzieciństwa i...
Clive oparł się o krzesło. W jego wzroku czaiła się wrogość.
- No cóż. Victor wyraznie dał mi do zrozumienia, że łączy
was coś więcej niż przyjazń. Powiedział, że masz dyżur.
RS
66
Poprosiłem go więc, żeby ci przekazał wiadomość o moim
wypadku i o tym, gdzie leżę. On na to odparł, że twoim zdaniem
nasz romans był straszliwą pomyłką i że nie masz najmniejszego
zamiaru odnawiać ze mną kontaktu.
Kelner podał zakąski, więc na chwilę zamilkli. Penny
całkowicie straciła apetyt, ale usiłowała zrobić dobre wrażenie i
przełknęła parę kęsów.
- Musisz mi uwierzyć, Clive. Nigdy nic takiego nie
powiedziałam. Może nie byłeś wtedy całkiem przytomny albo
coś sobie wymyśliłeś.
Teraz on podniósł głos.
- Niczego sobie nie wymyśliłem. A z tego, co mówił Victor,
jasno wynikało, że mu o mnie opowiadałaś.
- Być może wspomniałam mu coś po tym, jak...
- Po tym, jak co?
Penny wzięła głęboki oddech. Postanowiła jeszcze nie mówić
o poronieniu.
- Po tym, jak po trzech miesiącach stało się dla mnie jasne, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]