[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trzymali się na nogach.
Postawił tacę na stoliku i usiadł w drugim fotelu.
Wzniesiemy toast? zaproponował.
Toast? Czekała, co dalej nastąpi.
Za nową przyjazń.
Zdumiona spojrzała mu w oczy.
Za nową przyjazń powtórzyła, po czym upiła
łyk dżinu.
Co on miał na myśli? Dzieci? Czy także ich dwoje?
Byłoby to dosyć dziwne. Przecież znają się, pracują ra-
zem od lat. Ale to jest praca, a on wspomniał o przy-
jazni. To coś zupełnie innego. Może chodzi mu o przy-
jazń dwóch rodzin? Tak, na pewno o to, pomyślała,
sięgając znowu po szklankę.
Opowiedz mi, co robiłaś w ogrodzie, kiedy do
was zadzwoniłem.
Co robiłam w ogrodzie? Zaskoczył ją tym pyta-
niem. Walczyłam z chwastami na rabatach. Bezna-
dziejna sprawa.
Natychmiast wyrosną nowe. Masz duży ogród?
Tak. Prawdę mówiąc, to nie jest mój ogród, lecz
ciotki. Mieszkamy razem. My na górze, ciotka na dole.
Umilkła, a w ciszy rozlegał się szum wiatraka pod
sufitem i krzyki dzieci w basenie. Tom czekał. Po
śmierci Liama ciotka zaproponowała, żebyśmy się do
niej przeprowadzili.
42 LAURA MACDONALD
Dobrze wam razem?
Bardzo. Ciotka jest zadowolona, ponieważ była
sama w wielkim domu, a mnie rozwiązało to poważny
kłopot finansowy. Musiałabym też wynająć opiekunkę
do dzieci... Nie chciała nudzić go takimi przyziem-
nymi sprawami.
Chyba było ci bardzo ciężko.
Czasami. Samotny rodzic nie ma lekko, niezależ-
nie od okoliczności. Też coś o tym wiesz.
Jestem w nieco innej sytuacji zauważył.
W jej opinii ta sytuacja była diametralnie inna. Tom
nie musiał oszczędzać ani zaprzątać sobie głowy opie-
kunkami.
Mój problem polega na tym, że bardzo za nimi
tęsknię powiedział wprost.
Tego się po nim nie spodziewała. Natychmiast go za
to polubiła. Najwyrazniej ciotka Bessie miała rację,
twierdząc, że majątek i stanowisko nie mają większego
znaczenia.
Nie walczyłeś o prawo opieki nad nimi? Nie
znała szczegółów towarzyszących jego rozwodowi.
Wiedziała jedynie, że to żona go opuściła.
Mogłem. Ale gdybym wygrał, tęskniłaby do nich
matka.
Tak, ale...
A oni do niej. Nie chciałem narażać ich na szamo-
taninę. Gdybym wystąpił do sądu, wszyscy zaintereso-
wani doznaliby wielu przykrości.
Jesteś bardzo wspaniałomyślny.
Niezupełnie. Uśmiechnął się lekko. Z prak-
tycznego punktu widzenia jest im lepiej u matki.
Charakter mojej pracy skazałby je na jakąś opiekunkę,
LAURA MACDONALD 43
bo kiedy się rozstaliśmy, Joe miał dziewięć lat, a Fran-
cesca siedem. Poza tym wierzę, że małe dzieci powin-
ny być z matką.
Ich matka nie pracuje?
Nie. Sięgnął po szklankę. Chyba nie lubił mó-
wić o rozwodzie. Ich matka nie musi pracować. Przez
cały czas może być z dziećmi.
Szczęśliwa kobieta westchnęła Kate. Nie
wiem, co bym zrobiła bez ciotki. Siobhan za nic
w świecie nie zgadzała się na żadną opiekunkę. Po
śmierci Liama woziłam ich do ciotki, a kiedy miałam
nocny dyżur, szły do niej po szkole. Odkąd mieszkamy
razem, życie stało się o wiele łatwiejsze.
Nie bałaś się rezygnować z własnego domu?
Nie. Bessie uczyniła mnie swoją spadkobierczy-
nią, więc z radością zrezygnowałam ze spłacania hipo-
teki.
To dobrze, że tak ci się ułożyło.
Znowu zamilkli.
Kate zastanawiała się, czy ze zdenerwowania nie za
bardzo rozgadała się na swój temat.
Czy po rozwodzie musiałeś się przeprowadzać?
Trzeba zainteresować się gospodarzem. A może
niepotrzebnie ciągnie ten nieprzyjemny temat? Tutaj
mieszkaliście?
Nie.
Niespodziewanie dla samej siebie ucieszyła się,
że ten piękny dom nie był sceną rozpadu jego mał-
żeństwa.
Kupiłem go niedawno. Znajomy zawiadomił
mnie, że jest taka okazja. Od pierwszej chwili czułem,
że chcę tu mieszkać.
44 LAURA MACDONALD
Piękny dom. Spojrzała w stronę salonu.
Prawdę mówiąc, trochę dla mnie za duży przy-
znał. Ale chciałem też, żeby dzieci dobrze się tu
czuły. Dopił drinka. Popływamy? Pokażę ci, gdzie
możesz się przebrać.
Z werandy poprowadził ją do rozległego pomiesz-
czenia z kabiną prysznicową, umywalką z Uożowego
marmuru i dużym lustrem.
Czekamy na ciebie.
Kate zdjęła sukienkę, przebrała się w jednoczęś-
ciowy czerwony kostium i owinęła barwnym pareo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]