[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Stefan wcale nie był zachwycony takim obrotem rzeczy.
 Chłopaki  powiedział na schodach  ratowaliście mnie dotąd, ratujcie do
końca. Ja naprawdę nie wiem, co tam trzeba powiedzieć. Gdyby mi kto dał
wybierać, to wolałbym lanie ni\
przeproszenie Gramatyki. Przecie\ to wszystko przez niÄ…. Przecie\ ja na niÄ…
patrzeć nie mogę.
 Zdaje ci się  mówi Wiktor.
 Wcale mi się nie zdaje... bo jak tylko o niej pomyślę, to mnie w dołku coś
ściska.
 E tam, ściska cię, bo obiadu nie jadłeś. Zobaczysz, jak się najesz, to ci
ściskanie przejdzie  przekonywał Wiktor.
 ¦ Ale po co ta niesprawiedliwość i w ogóle zaraz ze skargÄ… do ojca leci, do
kierownika...
 Stefan  powiedział spokojnie Bartek  szkoda, \e ty nie jesteś
nauczycielem. Ty na pewno byłbyś dla uczniów bardzo dobry. Ale porządku
chyba nie umiałbyś upilnować.
 > Ja? Nie umiaÅ‚bym?  rzuciÅ‚ siÄ™ Stefan.  ¦ ZobaczyÅ‚byÅ›! U mnie chodziÅ‚oby
wszystko jak w zegarku.
 A gdyby na przykład Sewerysio...  zaczął niewinnie Bartek.
 O, Sewerysiowi dałbym szkołę!  zawołał Stefan.  Ju\ on by oduczył się
ściągania. Wezwałbym ojca, matkę, dwóję bym mu kropił jedną za drugą.
 To czego chcesz od Gramatyki?
Teraz dopiero Stefan zobaczył, \e wpadł we własnoręcznie wykopany dołek.
Wybałuszył w pierwszej chwili oczy, ale zaraz wybuchnął śmiechem. Złość mu
przeszła.
Odszukali okno, w które wpadła piłka. Poznali je po wyjątkowo pięknych
pelargoniach w skrzynce.
Weszli do klatki schodowej i na prawych drzwiach znalezli tabliczkÄ™:  Zofia
Ostrowska". Stefanowi nigdy nie przyszło do głowy, \e Gramatyka mo\e mieć
takie samo imiÄ™ jak jego matka.
Zadzwonili delikatnie i zaraz słychać było, \e ktoś idzie. Drzwi otworzyły
się, a chłopcy prawie jednocześnie powiedzieli:
 Dobry wieczór pani!
 ¦ Dobry wieczór, chÅ‚opcy, dobry wieczór  odpowiedziaÅ‚a siwa starsza pani.
Stefan speszył się, bo myślał, \e to sama Gramatyka otworzy, ale Bartek
ukłonił się grzecznie i zapytał:
 Czy zastaliśmy panią Ostrowską?
 Owszem, to ja jestem  odpowiedziała pani  a czego chcecie?
 Chcielibyśmy się zobaczyć z panią nauczycielką  mówi Bartek.
 A, to wy mo\e jesteście uczniami mojej córki?
i Tak, proszę pani, i właśnie bardzo nam zale\y...  zaczął Wiktor.
 Wejdzcie, proszę bardzo, wejdzcie, chłopcy  zapraszała starsza pani
Ostrowska.  Córka powinna zaraz nadejść.
Zaproszeni weszli do tego "właśnie pokoju wychodzącego na podwórze. Pod oknem
stał stolik z wieloma szufladkami, a na nim pełno drobiazgów. Zobaczyli tam
sporo figurek, koszyczków i ramek. Je\eli piłka wpadła na ten stolik, to chyba
połowę rzeczy przewróciła, a mo\e i potłukła. Chłopcy poczuli się bardzo
nieswojo.
Strona 33
O¿ogowska Hanna - Tajemnica zielonej pieczêci 2007-03-28
Tymczasem starsza pani kazała im usiąść na miękkich stołkach, sama usiadła
równie\ i mówiła:
 Córka zaraz wróci z wieczorowej szkoły. Dziś czwartek, a we
czwartki wraca zwykle wcześniej.
 Aadnie wcześniej"  pomyślał Stefan patrząc na wiszący zegar pokazujący ju\
ósmą godzinę.
 ¦ To nasza pani uczy i w wieczorowej szkole?  spytaÅ‚ Wiktor.
 A tak. Ma du\e obowiązki. Ja ze względu na nogi tylko po mieszkaniu się
kręcę. Druga córka, młodsza, na uniwersytet chodzi. Więc Zosia na nas pracuje
i jeszcze w domu pomaga. Nieraz a\ siÄ™ na niÄ… gniewam. Bo do czego to podobne!
Zeszytów zawsze ma taką pakę do poprawiania. I do lekcji musi się przygotować.
Przed dwunastą nigdy spać nie idzie. Ale te\ podobno jest dobrą nauczycielką.
Bardzo ją uczniowie lubią. Przychodzą tu czasem z tej wieczorowej szkoły. To
ju\ dorosła młodzie\. Widzą pracę mojej Zosi.
 Proszę pani  powiedział Bartek  my te\ widzimy. W innych szkołach w
siódmej tyle nie umieją co my w szóstej. Wiem, bo mam stryjecznego brata w
siódmej klasie na Kopernika.
 Co ty mówisz?  ucieszyła się staruszka.  Muszę to Zosi powtórzyć.
 ¦ Tak, proszÄ™ pani  zaczÄ…Å‚ Wiktor  my to rozumiemy i wÅ‚aÅ›nie przyszliÅ›my
przeprosić za przykrość, jaką niechcący zrobiliśmy.
 Za jaką przykrość?  przestraszyła się.
 Bo... bo ta piłka... co wczoraj wpadła w okno, to właśnie przez nas...
 Przeze mnie  Stefan a\ się podniósł  ale niechcący. I naprawdę jest mi
bardzo nieprzyjemnie. śebym wiedział, to wolałbym nie wiem co.
 No có\  westchnęła starsza pani  co się stało, to się nie odstanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl