[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czyła wesoło.
Tom pokręcił głową.
Wam, położnym, nigdy nie dość wrażeń. Możemy
przeliczyć waciki, zanim zabiorę się do szycia?
Sally wodziła za nim wzrokiem jak urzeczona. Jest
wspaniałym lekarzem. I cudownym mężczyzną. Które-
go nigdy nie przestanie kochać, czy chce tego, czy nie.
Ogarnęło ją nagle nieodparte fizyczne pożądanie.
Zapragnęła Toma całym ciałem. %7łycia dla niego nie
zaryzykuje, ale czy musi sobie odmawiać tak upragnionej
rozkoszy? Widok jego sprawnie manewrujących palców
rozpalał jej zmysły. Zapomniała na chwilę, gdzie jest.
Czy coś się stało, Sally? usłyszała.
Podniosła na niego wzrok. A on zrozumiał. Wyczytał
z jej oczu, co się z nią dzieje. Po chwili uśmiechnął się
lekko. Był to zadowolony uśmiech samca, który poczuł
władzę.
124 SARAH MORGAN
Mam to w nosie, pomyślała Sally.
Ale operacja nie była jeszcze skończona. Sally mu-
siała wytrwać u boku Toma, podając mu chirurgiczne
nici i inne niezbędne do szycia przyrządy, ale przez cały
czas czuła łączące ich erotyczne napięcie. Dziwiła się
wręcz, jak to możliwe, że obecni zdają się tego nie
dostrzegać.
Nic się nie stanie, jeżeli spełni pragnienie swego
ciała. Dlaczego miałaby sobie odmawiać przyjemności,
jaką tylko Tom może jej dać?
Gdy operacja się skończyła, Lynne została przewie-
ziona do sąsiedniej sali. Towarzyszyli jej Emma i pedia-
tra z niemowlęciem. Sally tymczasem ściągnęłarękawi-
czki, zdjęła z twarzy maseczkę i zabrała się do robienia
porządku.
Spotkamy się w moim gabinecie usłyszałazaple-
cami zduszony szept Toma. Za pięć minut.
Odruchowo chciałazaprotestować, alesłowa uwięzły
jej w gardle. Zresztą Tom od razu wyszedł, nie czekając
na odpowiedz. Do sali operacyjnej wróciła Emma.
Lynne czuje się dobrze, więc oddałam ją wręce
Alice. Czy ten Tom nie jest nadzwyczajny? Normalnie
unika cesarskich jak ognia, można by pomyśleć, że boi
się operować, a tymczasem, jak nie ma wyjścia, pokazu-
je najwyższą klasę. Po prostu brak mi słów.
Jest dobry, to fakt ostrożnie przyznała Sally,
ukrywając emocje, jakie budził w niej Tom.
Dobry? To mało powiedziane. Jest genialny! za-
wołała z przejęciem Emma. Możesz sobie wyobrazić,
jaki musi być w łóżku?
Sally na chwilę zaniemówiła.
PRAWDZIWY DOM 125
Przepraszam, ale muszę iść. Tom kazał mi przyjść
do swojego gabinetu. Nie mam pojęcia po co.
Pewnie chce cię pochwalić. Jest bardzo sprawied-
liwy. A ty spisałaś się na medal. Robiłaś wszystko, co
trzeba, nie zadając niepotrzebnych pytań.
Ale to ty miałaś najtrudniejsze zadanie. Jak twoja
ręka?
Lepiej nie mówić roześmiała się Emma. Led-
wo nią ruszam. A teraz zmykaj, nie każ mu na siebie
czekać.
Tom stał pod oknem odwrócony plecami do drzwi,
zastanawiając się, kiedy Sally przyjdzie.
Usłyszawszy ciche pukanie, szybko się odwrócił,
przebiegając w myślach szczegółyułożonego planu po-
stępowania.
Chciałeś mnie widzieć? Głos Sally był niski,
jakby zdławiony, a pytanie celowo sformułowane w ta-
ki, a nie inny sposób.
Miała zaróżowione policzki, jej zielone oczy błysz-
czały. Tom omiótł wzrokiem jej lśniące jasne włosy
oraz rysujące się pod cienkim operacyjnym kitlem cia-
ło, które tak dobrze pamiętał. Pragnął jej w tej chwili
chyba jeszcze bardziej niż kiedykolwiek dotąd.
Wyjdz za mnie, Sally.
Na jej twarzy odmalowało się zniechęcenie, oczy
przygasły.
Tom, na litość boską...
W jednej chwili znalazł się naprzeciw niej.
Wyjdz za mnie powtórzył.
O nie powiedziała, robiąc przeczący ruch głową.
126 SARAH MORGAN
Chciała się cofnąć do drzwi, ale Tom objął ją w pasie
i przyciągnął ku sobie. Nie będę o tym rozmawiać.
Wbrew wypowiedzianym słowom czuł, że jej ciałonie
stawia oporu, i widział wyzierające z jej oczu zmieszanie.
Dobrze odparł z szelmowskim uśmiechem, zbli-
żając wargi do jej ust. Nie musimy rozmawiać.
Pochylił się jeszcze bardziej i zaczął ją całować.
Przymknąwszy oczy, smakował jej usta, pieszcząc rów-
nocześnie jej osłonięte cienkim strojem ciało. Kiedy
dotknął jej piersi, Sally jęknęła, przywarła do niego
i oplotła go ramionami. Całował ją coraz namiętnej,
a ona równie namiętnie odpowiadała na jego pieszczoty.
I wtedy cofnął się, odsuwając ją od siebie. Sally
zachwiała się i podniosła oczy, w których malowało się
bolesne zaskoczenie. Tom z trudem opanował chęć
przytulenia jej z powrotem.
Wyjdz za mnie rzekł przez zaciśnięte gardło.
Tom, dlaczego to robisz? szepnęła z udręką
wgłosie.
Bo chcę, żebyś powiedziała ,,tak .
Sally przymknęła oczy i błagalnym ruchem wyciąg-
nęła do niego ręce, zastanawiając się, kogo bardziej
dręczy, ją czy siebie.
Nie, Sally. Postąpił krok do tyłu, chociaż serce
mu się krajało. Nie. Chyba że zgodzisz się zastać moją
żoną.
Sally całkiem oprzytomniała.
Nie mówisz tego poważnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]