[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jest zawsze uśmiechnięty. Powiedział mi też, że wychował się na
ranczu, więc zna się na zwierzętach.
- Ma złamaną rękę - zauważył Zach.
- No tak, to prawda - przyznała. - Ale potrafi siodłać konie jedną
ręką.
Spotkała Rowleya Holidaya na autostradzie, gdy próbował dostać
się do miasta autostopem. Stał przy drodze z siodłem przewieszonym
przez ramię. Oczywiście zatrzymała się i zabrała go. W pierwszej
chwili młody człowiek był trochę milczący, ale Rebecca szybko
postarała się o to, by się rozluznił i opowiedział jej o swoim życiu.
Rowley pracował przy rodeo. Miał pecha, bo złamał rękę i musiał
czekać sześć tygodni, aż kość się zrośnie. Przez ten czas pozostawał
bez pracy.
Rebecce spodobał się jego entuzjazm do pracy i umiejętność
znoszenia kłopotów z uśmiechem. Bez namysłu zaproponowała mu
posadę wychowawcy na obozie. Podobnie jak pani Fortunata, Rowley
nie miał żadnych referencji ani kwalifikacji do wykonywania tego typu
zajęcia, ale w końcu nie miał to być zwykły obóz. Rebecca postarała
się o to, by lekarz mógł przybyć na każde wezwanie. Teraz
potrzebowała jeszcze dodatkowej pary rąk - a nawet mocnej jednej ręki
- oraz donośnego głosu, jednym słowem: mężczyzny, który mógłby się
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
zająć chłopcami. Ona sama i pani Fortunata miały się opiekować
dziewczynkami.
- Zwietnie się składa - powiedziała. - Możesz trochę popracować
u mnie i Zacha, a potem wrócić do rodeo.
- Sam nie wiem, proszę pani...
Grzeczność młodego kowboja bardzo podobała się Rebecce.
- Musisz się zgodzić, Rowley. Obóz zaczyna się za tydzień.
Namówiłam mojego męża, żeby zajął się chłopcami, ale on i bez tego
ma dosyć pracy. Zrobiłbyś nam wielką przysługę.
Rowley oczywiście był tak miły, że przyjął propozycję.
Przywiozła go ze sobą na Sokole Wzgórze i umieściła w budynku dla
chłopców.
- Czy zatrudniłaś jeszcze kogoś, o kim powinienem wiedzieć? -
zapytał Zach.
- Ostatni był pan Tuttle - odrzekła.
- Bogu dzięki - wymamrotał. - A co do niego...
Rebecca nie miała ochoty na kłótnię, więc podniosła się szybko i
odstawiła kubek z resztką kawy do zlewu.
- Muszę już iść, Zach. Do zobaczenia wieczorem. Musnęła go
ustami w policzek i zniknęła za drzwiami.
Wyszedł z kuchni w chwilę po niej i ruszył do stodoły. Dojrzał
Rebeccę po przeciwnej stronie podwórka. Zach patrzył na nią
melancholijnie, z niedowierzaniem myśląc o zamęcie, jaki zapanował
w jego życiu od dnia ślubu. Rebecca nie zmieniła się wiele od czasów,
gdy mieszkała tu jako dziecko i wiecznie ciągnęła za sobą orszak
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
kalekich zwierząt. Nadal przyprowadzała do domu wszelkie przybłędy,
tylko że teraz były to istoty dwunożne.
Pani Fortunata uparła się, że do czasu, gdy przyjadą pierwsze
dzieci, będzie im gotować, by się odwdzięczyć za mieszkanie. Okazała
się całkiem przyzwoitą kucharką, o ile nie miało się nic przeciwko
dużej ilości makaronu. Oprócz niej został jeszcze zatrudniony kowboj
ze złamaną ręką, Rowley Jak-mu-tam, i stary, pokręcony przez
artretyzm mężczyzna, pan Turtle, który miał czyścić stajnie i karmić
pół tuzina kucyków kupionych przez Rebeccę z myślą o dzieciach.
Niestety, nie był w stanie nawet wziąć do ręki wideł, nie wspominając
już o dzwignięciu beli siana.
Nie chodziło o pieniądze. Zach zaczął prowadzić gospodarstwo,
posiadając pokazny fundusz powierniczy i przez ostatnie piętnaście lat
jego ranczo przynosiło dochody. Można go było nazwać bogatym czło-
wiekiem.
- Ale jeśli nadal będziesz tak postępować -ostrzegł Rebeccę -
Sokole Wzgórze stanie się Mekką dla wszystkich włóczęgów w całym
Teksasie. Każdy obdartus będzie pewny, że dostanie tu pracę, jeśli
tylko uda mu się wymyślić jakąś wzruszającą historyjkę.
Zajrzała mu głęboko w oczy.
- Zach, przecież wiesz, że nigdy bym nie pozwoliła, aby ktoś
nadużył twojej wielkoduszności - odrzekła.
Co można było odpowiedzieć na takie stwierdzenie?
Zach został omotany przez tę kobietę. Nie było żadnego sposobu
na jej wielkie serce. Stanowiło ono nieodłączną część jej samej.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Prawdę mówiąc, pani Fortunata była miłą, starszą kobietą, a
Rowley nawet z jedną sprawną ręką okazał się niestrudzonym
pracownikiem. Zach musiał też przyznać, że w stajniach panowała
czystość, a kucyki były nakarmione.
Siodłając konia, spoglądał na Rebeccę. Szła właśnie przez
podwórko do jednego z budynków, w których miały zamieszkać dzieci.
Rowley pracował na ogrodzonym placyku, który miał posłużyć jako
maneż.
Koń był już osiodłany. Zach stał i przyglądał się ożywionej
rozmowie Rebeki z kowbojem.
Jego małżeństwo wyglądało zupełnie inaczej, niż to sobie
wcześniej wyobrażał. Przede wszystkim nie spodziewał się, że żona tak
go zafascynuje. Gdy była w pobliżu, nie mógł oderwać od niej oczu.
Ostatniego wieczoru odkrył malutki pieprzyk pod jej lewym uchem.
Pieprzyk przyciągnął najpierw jego uwagę, potem dłoń, a wreszcie
usta. Przy śniadaniu wyobrażał sobie, że przesuwa palcami po jej
delikatnych włosach. Nawet z tej odległości nie był odporny na jej
urok. Gdy uśmiechnęła się ciepło do kowboja, poczuł ucisk w żołądku.
Gdyby chodziło tylko o atrakcyjność fizyczną,dawno by się już
nią nasycił. Odkrył jednak ze zdziwieniem, że Rebecca najbardziej mu
się podoba wtedy, gdy mówi o swoich planach związanych z obozem
albo o ludziach, którym trzeba tylko odrobinę pomóc - co chętnie
czynił - by mogli znów stanąć na. nogi. W jej oczach lśnił wtedy
entuzjazm, który przyciągał go jak ognisko podczas chłodnej nocy.
Obawiał się, by jego podziw dla Rebeki nie stanął na drodze
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
zdrowemu rozsądkowi. To nie było prawdziwe małżeństwo. Rebecca
nie była jego prawdziwą żoną. To tylko kontrakt.
Wiedział jednak, że musi się chronić przed cierpieniem
spowodowanym przez kolejny nieudany związek. Co prawda, nigdy nie
zauważył, by Rebecca oglądała się za innymi mężczyznami, może więc
tym razem nie zostanie wystrychnięty na dudka. Nie mógł jednak
oprzeć się wrażeniu; że jest dla niej po prostu jeszcze jednym kaleką,
tyle że emocjonalnym, a nie fizycznym. Rebecca najwyrazniej czuje
potrzebę zaopiekowania się nim aż do chwili, gdy podobnie jak
pozostali podopieczni on także stanie pewnie na własnych nogach i
będzie mógł przejść w inne ręce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl