[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spośród wszystkich zielonych Marsjan, z którymi się zetknąłem okazywała mi sympatie,
uprzejmość, a nawet pewne przywiązanie. Dbała o zaspokajanie moich potrzeb
cielesnych bardzo starannie, a jej troskliwa opieka oszczędziła mi wielu cierpień.
Jak się miałem wkrótce przekonać marsjańskie noce są bardzo zimne, a ponieważ
prawie nie ma świtu ani zmierzchu, skoki temperatury są gwałtowne i bardzo
nieprzyjemne, podobnie jak szybkie przejścia od jasnego dnia do ciemności. Noce są
jasne i rozświetlone albo bardzo ciemne. Jeżeli na niebie nie ma akurat żadnego z
22
dwóch księżyców, cienka warstwa atmosfery nie rozprasza światła gwiazd w
wystarczającym stopniu i panują kompletne ciemności. I przeciwnie - jeśli oba księżyce
wiszą na niebie powierzchnia planety jest oświetlona bardzo jasno.
Oba księżyce Marsa są znacznie bliżej swej macierzystej planety niż nasz Księżyc Ziemi
- bliższy z nich znajduje się w odległości około pięciu tysięcy mil, natomiast dalszy w
niewiele większej niż czternaście tysięcy, podczas gdy nasz Księżyc oddziela od Ziemi
prawie ćwierć miliona mil. Bliższy księżyc obiega Marsa w nieco ponad siedem i pół
godziny, wiec każdej nocy można go widzieć dwu- lub trzy-krotnie, jak przemyka po
niebie niczym ogromny meteor. Dalszy księżyc zamyka swoją drogę wokół planety w
trzydzieści godzin i piętnaście minut i wraz ze swym bratnim satelitą powoduje, ze nocny
krajobraz Marsa odznacza się szczególnym pięknem. Dobrze się. stało, że natura
postanowiła tak intensywnie rozjaśniać mroki nocy, gdyż zieloni Marsjanie, będący rasą
koczowników o niezbyt wysoko rozwiniętym intelekcie, mają bardzo skąpe i prymitywne
sposoby sztucznego oświetlenia. Posługują się przede wszystkim pochodniami,
świecami i osobliwymi lampami naftowymi, wytwarzającymi gaz i płonącymi bez knota,
które dają wyjątkowo jasne, białe światło. Jednak ze względu na to, że zdobycie nafty
wiąże się. z pewnym wysiłkiem przy jej wydobywaniu, a poza tym miejsca, w których ona
występuje są nieliczne i rozrzucone w dużej od siebie odległości, lampy te są rzadko
używane.
Gdy Solą poprawiła okrywające mnie futra, usnąłem znowu i obudziłem się dopiero po
nadejściu dnia. Pozostali mieszkańcy pokoju, pięć kobiet, jeszcze spali, przykryci pstrymi
stertami jedwabiu i futer. W poprzek progu leżała w tej samej pozycji, w jakiej zostawiłem
ją poprzedniego dnia, pilnująca mnie bestia-wartownik. Najwyrazniej nie drgnęła nawet w
ciągu ostatnich godzin i teraz czujnie wlepiała we mnie ślepia. Zacząłem się
zastanawiać, co by mnie spotkało z jej strony, gdybym zdecydował się uciekać.
Zawsze miałem skłonności do poszukiwania przygód, do badania rzeczy, które inni ludzie
z ostrożnością obchodzili z daleka, doszedłem wiec do wniosku, że najpewniejszym
sposobem przekonania się o zamiarach bestii wobec mnie będzie próba opuszczenia
pokoju. Byłem pewien, że jeżeli uda mi się wydostać na zewnątrz z łatwością jej ucieknę,
posługując się moją zdolnością do dalekich skoków. Co więcej, z niewielkiej długości jej
nóg wysnułem wniosek, że nie potrafi ona skakać, a prawdopodobnie także szybko
biegać. Powoli i ostrożnie podniosłem się na nogi i zobaczyłem, że mój strażnik zrobił to
samo. Zacząłem się przesuwać w jego kierunku, zauważając przy tym, że jeżeli
poruszam się nie odrywając stóp od ziemi, jestem w stanie utrzymać równowagę. W
miarę, jak się do niego zbliżałem strażnik cofał się ostrożnie do tyłu, a gdy stanąłem w
drzwiach, przepuścił mnie, odsuwając się na bok. Wyszedłem na pustą ulice, a on
poszedł za mną, około dziesięć kroków w tyle.
Jego zadanie miało polegać prawdopodobnie tylko na ochranianiu mnie, jednak, gdy
doszliśmy do skraju miasta, zagrodził mi nagle drogę, wydając dziwne dzwięki i
odsłaniając brzydkie, ostre kły. Postanowiłem zabawić się nieco jego kosztem. Ruszyłem
naprzód i gdy byłem tuż przed nim, wyskoczyłem w powietrze, lądując daleko za jego
plecami i poza obrębem miasta. Odwrócił się błyskawicznie i runął ku mnie z najbardziej
zatrważającą szybkością, jaką kiedykolwiek widziałem. Myślałem, że jego krótkie nogi
23
uniemożliwiają mu szybkie poruszanie się, ale gdyby uczestniczył w zawodach z
chartami, te ostatnie w porównaniu z nim zdawałyby się stać w miejscu. Jak się pózniej
dowiedziałem, to zwierzę należało do najszybszych stworzeń na Marsie i dzięki swojej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]