[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niedorzeczna myśl?
- Cały czas się na mnie wściekasz, okropnie się
wyrażasz o moim chłopaku i... i już mnie nie nazy
wasz Cait - zawodziłam, pociągając nosem.
- To nie na ciebie jestem wściekły, głuptasie, tylko
na Lewisa. - Gwałtownie wypuścił mnie z objęć,
wyjął kilka chusteczek z pudełka i rzucił mi na kola
na. - Masz. Dmuchaj. Z nosa ci cieknie.
Zrobiłam, co kazał.
- Powiedziałeś, że ze względu na mnie postarasz
się być miły dla Brada - przypomniałam mu. - Nie
możesz trochę bardziej się starać?
Kyle wstał i zaczął krążyć po pokoju.
- Zrobię to, jeśli on zacznie lepiej cię traktować.
Dostaję szału, kiedy widzę, jak z tobą postępuje,
jakbyś była jego pieskiem albo kotkiem! Oczekuje, że
przybiegniesz, kiedy zagwiżdże, i będziesz warowa
ła, kiedy ci nakaże. Zasługujesz na coś lepszego.
- Pozwól, że sama to osądzę, dobrze? - powie
działam. - To miłe, że się tak o mnie troszczysz, ale
zupełnie niepotrzebne. Przyznaję, że nie wszystko
między Bradem a mną układa się idealnie, ale wciąż
jeszcze się poznajemy. Potrzeba trochę czasu, żeby
dopracować szczegóły naszego związku, i to wszyst
ko.
95
Sheri Cobb South
- Mam nadzieję, że się nie mylisz, ale wcale nie
jestem tego pewien - mruknÄ…Å‚.
- Nie musisz być pewien! To nie twój problem, a ja
nie jestem twoją młodszą siostrą, która potrzebuje
opieki - odparłam znużona. - Muszę mieć możliwość
podejmowania własnych decyzji, bez względu na to,
czy siÄ™ z nimi zgadzasz, czy nie!
Kyle podszedł do kanapy, usiadł obok mnie i ujął
moje dłonie.
- Nie kłóćmy się znowu. Obiecuję, że nie będę się
mieszał w twoje życie uczuciowe, ale ty też musisz
mi coś obiecać.
- Co takiego?
- Jeśli kiedykolwiek będziesz mnie potrzebowała,
w jakiejkolwiek sprawie, daj mi znać. Zawsze byłem
przy tobie, Cait, i zawsze będę.
- Obiecuję - powiedziałam z uśmiechem. Potem
nagle coś do mnie dotarło. - Hej! Nazwałeś mnie Cait!
Wzruszył ramionami.
- Trudno się wyzbyć starych nawyków.
- Czy to oznacza, że znowu jesteśmy przyjaciół
mi? - zapytałam z nadzieją.
- Moim zdaniem nigdy nie przestaliśmy nimi być.
Kiedy wyszedł, położyłam się na kanapie i otuli
łam kocem. Mimo drapania w gardle i bólu głowy,
już dawno nie czułam się taka szczęśliwa.
Rozdział 10
Cały piątek spędziłam w domu, rozpieszczana
przez mamę. Po południu wpadła do mnie Lauren
w drodze do pracy i przyniosła mi zadania domo
we na weekend. Zajrzał też Kyle z lodami truska
wkowymi. Kiedy zadzwonił Brad, podziękowałam
mu za róże i cierpliwie wysłuchałam jego rozwa
żań na temat szans Giantsów w drugiej turze rozgry
wek.
W sobotę czułam się o wiele lepiej, a kiedy nade
szła niedziela, po tak długim czasie spędzonym
w domu nie mogłam już usiedzieć na miejscu. Bar
dzo się ucieszyłam, kiedy Kyle zaproponował, że
zabierze mnie do parku.
- Zwietny pomysł - zgodził się tata. - Trochę
97
Sheri Cobb South
świeżego powietrza dobrze Caitlin zrobi i może
w słońcu wrócą jej rumieńce.
- Macie tu suchy chleb dla gęsi - powiedziała
mama, wręczając mi plastykową torbę. - Bawcie się
dobrze, dzieci.
- Kyle, zagrasz ze mną w piłkę, kiedy wrócicie? -
zapytał błagalnie Jonathan.
- Jasne, mistrzu - odparł Kyle. - Do zobaczenia za
godzinÄ™.
Był piękny wiosenny dzień, świeciło słońce. Kyle
rozłożył koc pod drzewem blisko jeziora. Po trzech
dniach w domu ciepłe promienie słońca wydały mi
się cudowne. Rzucaliśmy kawałki chleba hałaśliwym
gęsiom i śmialiśmy się, patrząc, jak pochłaniają
wszystko, co do ostatniego okrucha, a potem poszli
śmy na spacer wokół jeziora.
- Można by pomyśleć, że to już lato - powiedzia
łam, kiedy wróciliśmy na nasze miejsce pod drze
wem. - Aż trudno uwierzyć, że w środę było tak
zimno i deszczowo.
Wyciągnęliśmy się na kocu.
- Kiedy jest następny mecz Giantsów? - zapytał
Kyle.
- W następną sobotę. To mecz wyjazdowy. Grają
z drużyną Stanford High Bears. - Westchnęłam. -
Ten sezon baseballowy chyba nigdy się nie skończy.
Prawdę mówiąc, mam nadzieję, że Giantsi przegrają
w drugiej turze. Może wtedy Brad zacznie myśleć
i mówić o czym innym.
Kyle roześmiał się.
- Nie mów tego tylko przy Lewisie, bo się wściek
nie.
98
Wszystko przez miłość
- Wiem. - Odwróciłam się na plecy i patrzyłam na
zielone liście nade mną. - Kyle, powiedz mi coś -
odezwałam się w końcu. - Sądzisz, że to możliwe,
żeby ludzie, którym na sobie zależy, jakoś się do
siebie dopasowali, chociaż absolutnie nic ich nie
Å‚Ä…czy?
- A ty sądzisz, że to możliwe?
- Ja zapytałam pierwsza.
- To chyba możliwe. Zależy, czy są gotowi na
zmiany.
- Och, Brad bardzo lubi zmiany - odpowiedzia
łam z bladym uśmiechem. - Chce zmienić moje
plany zawodowe, moje zainteresowania, mój chwyt
kija golfowego...
- Twój chwyt kija golfowego? - powtórzył.
- Tak. Kiedy jakiś czas temu graliśmy w mini-gol-
fa, wygrywałam z nim do czasu, kiedy nakłonił
mnie, żebym inaczej trzymała kij. W końcu to on
mnie pokonał.
Kyle roześmiał się.
- Wiesz co, Cait? Zaczynam podziwiać tego go
ścia. Gdyby mnie to przyszło kiedyś do głowy, może
nie przegrywałbym z tobą tak często.
- Nie sugerujesz chyba, że Brad zrobił tak, żeby
pogorszyć moją grę? - zapytałam gniewnie, opierając
siÄ™ na Å‚okciu.
- Nic nie sugeruję - odparł Kyle i wzruszył ramio
nami. - Ty znasz go lepiej niż ja. Co ty o tym myślisz?
- To zupełnie niedorzeczny pomysł! - warknęłam.
- Hej, nie musisz od razu kąsać. To ty sama
poruszyłaś ten temat. Opowiadałaś o tym, jak Brad
lubi zmiany, nie pamiętasz?
99
Sheri Cobb South
- Tak, popełniłam błąd. Nie rozmawiajmy już
o tym, dobrze? - zaproponowałam lodowato i wsta
łam. - Chyba czas już wracać do domu.
Kyle również się podniósł.
- Dobrze. Ale coś jeszcze chcę ci powiedzieć, Cait.
Proszę, nie zmieniaj się, ktokolwiek będzie cię do
tego namawiał. Jesteś i tak wyjątkowa.
Czułam, że się czerwienię.
- To jedna z najmilszych rzeczy, jakie w życiu
słyszałam.
Pomagając Kyle'owi złożyć koc, pomyślałam so
bie, że tata będzie zadowolony. Przy Kyle'u na moje
policzki wrócił rumieniec!
Brad przyjechał w poniedziałek, żeby mnie za
brać do szkoły. Upewniwszy się, że już nie rozsie
wam zarazków, czule mnie pocałował i przez resztę
tygodnia był bardzo miły, jakby starał się wyna
grodzić mi te dni, kiedy mnie unikał z powodu
choroby.
Dni mijały jeden za drugim. Ja i Kyle spędzaliśmy
wiele czasu na próbach chóru, a Brad na treningach.
Jednak Giantsi musieli się pożegnać z nadzieją na
zdobycie mistrzostwa stanu, kiedy przegrali drugi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]