[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Maggie? Naprawdę nic ci nie jest?
Czego się spodziewał? Że rzuci mu się w ramiona i zacznie błagać, aby
został z nią'na zawsze? Z wyglądu była drobniutka i bezbronna, ale
przeciwności losu dawno ją zahartowały. Nigdy się nie poddawaj, mówiła
sobie w duchu.
Ben kiwnął głową i przestąpił z nogi na nogę.
- Maggie, załatwmy to od razu. Tak się składa, że muszę wyjechać na
kilka dni, może na parę tygodni, ale...
- I bardzo dobrze! Chodzi mi o to, że pewnie tęsknisz za domem. Ja na
twoim miejscu nie mogłabym się doczekać, kiedy... Mniejsza z tym. Jedź
ostrożnie i uważaj na siebie, zgoda?
Ben postanowił lecieć samolotem, ale nie zamierzał teraz wyprowadzać
Maggie z błędu. Nim się odwróciła, miał wrażenie, że niebieskie oczy
zachodzą łzami.
Na miłość boską, nie chciał jej zasmucić ani skrzywdzić, ale gdyby
87
wyznał, po co leci do Teksasu, musiałby jej opowiedzieć całą tę paskudną
historię. Nie chciał na samym początku znajomości rozmawiać z nią o
brudnych aferach korupcyjnych, a poza tym musiał najpierw uporać się z
przeszłością. Dopiero wtedy przyjdzie czas, żeby myśleć o przyszłości.
- To był dla nas dzień pełen wrażeń. Pora odpocząć - powiedziała
spokojnie i rzeczowo. Odprowadził ją wzrokiem, gdy stromą, żwirowaną
ścieżką szła ku staremu domowi. Potknęła się tylko raz.
- Cholerne pantofle - zaklęła cicho.
Odczekał, aż wejdzie do środka, wyjął komórkę i telefonicznie
zarezerwował lot. Pakowanie nie zajmie mu wiele czasu. Musiał jeszcze
pożegnać się z kilkoma osobami, ale mógł to zrobić rano. Jeśli chodzi o
Maggie...
Czy uwierzyłaby mu, gdyby oznajmił, że wróci? Czy sam gotów był w
to uwierzyć?
- Niech piekło pochłonie Bena - złorzeczyła Maggie, potykając się o
zdjęte przed chwilą sandałki.
Dlaczego nie zostawił jej w spokoju? I co z tego, że była nim
zafascynowana? Każdej dziewczynie wpadłby w oko. Dała się podejść jak
nowicjuszka, chociaż niemal co tydzień pisała o złamanych sercach, więc
powinna dwa razy pomyśleć, zanim się z nim przespała.
Gdy myszkowała w walizce, szukając przywiezionych z domu
słodyczy, doszła do wniosku, że straciła kilka bezcennych dni oraz mnóstwo
forsy. Pomysł z warsztatami artystycznymi okazał się niewypałem,
pomyślała, chrupiąc w łóżku czekoladowe ciasteczka. Okruchy sypały się
na ledwie widoczny biust. Strata czasu, pomyślała. Należało siedzieć w
domu i pilnować, żeby tata zdrowo jadł i zgodnie z zaleceniem lekarza
ograniczał się do jednego cygara dziennie.
Po bezsennej nocy odczuwała nieprzepartą pokusę, żeby spakować
rzeczy i zabierać się stąd, ale zawzięła się i mimo wszystko postanowiła, że
zostaje. Gdyby wyjechała jako pierwsza, Ben wiedziałby, dlaczego tak
postąpiła, a to byłoby dla niej nie do zniesienia Tego ranka uśmiechnął się
do niej. Gdyby nerwowo skinął głową, poczułaby się lepiej, ale nic z tego.
Przyglądała mu się, kiedy rozmawiał z Charliefn, Beą oraz innymi, a potem
ściskał serdecznie Janie i Georgię. Maggie tylko pomachał z daleka.
Wsypała do porannej kawy trzecią łyżeczkę cukru i zamieszała
energicznie. Bardzo dobrze. Już się wczoraj pożegnali, więc teraz nie mają
88
sobie nic do powiedzenia. Powtarzała sobie, że chociaż cierpi, nie pokaże
tego po sobie. Trzeba zachować klasę.
Przed śniadaniem karetka przywiozła Silvera. Umieszczono go w
salonie; leżał na twardym posłaniu. Ben poszedł się z nim pożegnać.
Rozmawiali cicho. Nagle Perry podniósł głos:
- Przestań mi grozić, do cholery! Co ty wiesz! Zwykły wykidajło nie
będzie mi mówił, co mam robić!
Maggie długo siedziała w kuchni nad kubkiem stygnącej kawy. Przez
otwarte drzwi widziała Bena, który podniósł dwie małe torby zostawione
przy wyjściu i pomaszerował do swego auta. Maggie miała łzy w oczach.
Trzeba myśleć pozytywnie, skarciła się po chwili. Wzburzenie i
donośne wrzaski Perry'ego stanowiły dowód, że Benowi udało się osiągnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anielska.pev.pl